sobota, 14 maja 2016

dla Wyspy Szkrabów


Okazuje się, że za pisanie bajek można pójść do... naleśnikarni:) Dziękuję Wyspie Szkrabów za miłe przyjęcie moich bazgrobajek:)




„Co kryje się w kieszonkach gwiazd?”

Był wieczór. Słonko dawno już poszło spać – najpierw zakryło puszystą mgiełką wszystkie swoje promyczki, potem słodko ziewnęło, przetarło oczka i zasnęło. Las zasypiał razem ze słońcem. Światło przygasało, mgła otulała drzewa, a głosy wszystkich leśnych zwierząt… O, przepraszam, nie wszystkich, bo z jednej norki można było usłyszeć takie oto krzyki:
- Mamooooooo! Ja chcę się bawić autkami w wyścigi!!! –  był to głos małego zajączka Susu.
- Każdego wieczoru to samo! – mama zajęczyca nie miała już siły. – Kochanie, widzę, że jesteś jeszcze pełny sił, ale Twoje łóżeczko już czeka.
- No, ale ja jeszcze nie piłem mleczka! – przypomniał sobie Susu. – I jeszcze nie zjadłem witamin, nie czytałem o moich ulubionych marchewkach i wcale, ale to wcale jeszcze dziś nie jadłem…
- Nie jadłeś?! Dziś nic nie jadłeś??? – tata zając zaczynał się denerwować, nie lubił tych wieczornych popisów swojego synka. – Co Ty znów opowiadasz? Jak możesz tak mówić? Czy my Cię nie karmimy, czy co? Co za dziecko! – tato już naprawdę był zły. – Zaraz …
- Już dobrze, Susu zaraz pójdzie spać. – mama jak zawsze próbowała łagodzić sytuację. To jednak  nie było łatwe. Susu w żaden sposób nie dawał się zagonić do łóżka przed dwudziestą drugą. Rodzice próbowali już wszystkiego, ale wieczorem sami byli zmęczeni, więc do tej pory nie zadziałała żadna metoda wyciszania zajączka przed snem. Czuli się już bezsilni. Zastanawiali się ciągle, jak to możliwe, że wszystkie ich dzieci już dawno spały, a Susek nie.
I tym razem mama zabrała Suska do jego pokoiku, ale wiedziała, że to nie koniec. Gdy tylko położyła go do łóżka, Susu znów zaczął wymyślać:
- Ja jeszcze nie mogę iść spać, bo… bo… aaa, zębów nie myłem! Ha, kic, kic, kic, no i co mamo? Muszę wyjść…
Pani zajęczyca przymknęła oczy, przypomniał mu, że zęby mył i spróbowała jeszcze raz przekonać malucha do snu:
- Wiesz, jest już wieczór, wszyscy śpią, słońce też, a Ty tak rozrabiasz, że możesz je obudzić. Oj, chyba nie będzie zadowolone z tego powodu.
- Słońce, mamoo… - Susu już chciał uświadomić mamę, że on w takie bajki nie wierzy, ale nie zdążył dokończyć, bo mama łagodnym tonem mówiła dalej:
- I ja teraz właśnie pójdę zobaczyć, czy słoneczko się czasem nie przebudziło. – Mama pocałowała synka, zostawiła zapalone małe światełko, uchyliła drzwi i na paluszkach wyszła z pokoju.
             W tym samym czasie z nieba spadła mała gwiazdka, zahaczyła o gałązki i upadła na ziemię, odbiła się od rosnących tam brązowych grzybków i z niewielkiej górki poturlała się prosto do norki zajączków. Potoczyła się przez przedpokój, przez uchylone drzwi
i zatrzymała się na kapciach Susu. Niewiarygodne, nasz Susu zaniemówił. Wpatrywał się
w gwiazdkę z otwartą buzią.
- Nooo już dobrze misiu, o sorki, zajączku. Jestem gwiazdką, po prostu gwiazdką. – zaczęła wreszcie gwiazdka.
- Taką z niee… niee… z nieba?! – Susek był totalnie oszołomiony.
- No z nieba, a skąd? My jesteśmy z nieba. Gwiazdka Lili, do usług. – gwiazdka skłoniła się
i zatrzepotała rzęsami, a miała je bardzo długie.
- Bo wiesz, mama poszła zobaczyć, czy słońce na pewno śpi… bo ja, ja … no wiesz.. ja to … - plątał się zajączek w zeznaniach. – Ja to okropnie przeszkadzam wszystkim, kiedy jest wieczór, bo nie umiem spać! – wypalił wreszcie Susek i poczuł ulgę.
- Ale że co? – zapytała rzeczowo gwiazdka. – Specjalnie wszystkim przeszkadzasz?
- Nieeeeeee! – zaprzeczył gwałtownie zajączek, kręcił główką i mówił dalej z przejęciem – Nie, nie, nie, naprawdę nie. No ja nie wiem, co mi jest, że nie śpię. Mama się denerwuje,
o tacie lepiej nie wspominam. A ja, no nie umiem spać i już. Ale nie chcę nikomu przeszkadzać, słowo!
- Ciekawe to wszystko. Najważniejsze, że nie robisz tego celowo. – odparła gwiazdka. –
O słońce się nie martw, ono jest tak zmęczone, że na pewno go nie obudzisz. Poza tym jego snu pilnują dobre duszki z Sennej Krainy, gdzie słonko odpoczywa.
- To dobrze! – ucieszył się zajączek.
- Trochę dobrze, trochę nie dobrze…
- Co to znaczy?
- Słonko się nie zbudzi, ale …
- Ale, ale … mów szybko!
- Ale my gwiazdki potrzebujemy ciszy, żeby móc świecić złotym blaskiem.
- O nie, co masz na myśli?
- To, że gwiazdki pojawiają się na niebie, kiedy zapada zmrok. Niebo zazwyczaj jest już granatowe, a my zaczynamy błyszczeć i migotać. Wtedy otwieramy nasze kieszonki
i wypuszczamy z nich złoty pył.
- Złoty pył?
- Tak, dzięki temu dzieci na całym świecie mogą zasnąć…
Gwiazdka przyciszała swój głos i stawała się coraz bardziej tajemnicza, a zajączek był coraz bardziej wystraszony tą tajemnicą. Lili opowiadała dalej:
- Kiedy jest cichutko, nasze kieszonki otwierają się bardzo szeroko, pył się sypie i dzieci mogą spokojnie zasnąć. Jednak, kiedy ciszę przerywa jakiś niepotrzebny dźwięk, kieszonki niechętnie się otwierają, a my nie możemy sypać pyłu i wtedy dzieci …
- Nie, nie mów tego, proszę… - zajączek prawie płakał. – Czyli z powodu moich kaprysów dzieci na całym świecie nie mogą zasnąć.
- Tak. – Lili musiała potwierdzić to smutne odkrycie Susu. – A kiedy dzieci nie śpią, tyle ile potrzeba, to…
- Nie mogą przestać ziewać, są zmęczone, nie potrafią rozwiązać nawet najłatwiejszego zadania, czasem płaczą, albo krzyczą z tego zmęczenia, no i kompletnie nie wiedzą, co się
z nimi dzieje… i… i… robi się taka histeria, że aż strach. - zajączkowi ciekły łzy z oczu na wąsiki, a potem na łapki. – Mama mi mówiła, co się stanie, jak nie będę porządnie spał… ale ja myślałem, że to tylko ze mną się tak stanie.
- Widzisz, wszystkie dzieci potrzebują snu. – Lili była cierpliwa, ale musiała mówić prawdę. Przecież to właśnie codzienne okrzyki Susu sprawiły, że gwiazdy wysłały Lili, żeby mu to wszystko wyjaśnić.
- Wszystkie dzieci potrzebują snu… a ja im przeszkadzam…
Zajączek zrozumiał słowa gwiazdki aż za dobrze. Lili popatrzyła na niego, a serce jej się kroiło z powodu łez zajączka. Postanowiła zabrać go do dzieci, które go nie słyszą
i smacznie śpią. Lili chciała pokazać mu, że nie jest aż takim okropnym zającem, żeby od razu budzić dzieci na calutkim świecie. Musiał zrozumieć, że sen jest ważny, ale Lili nie chciała go aż tak zmartwić. Wyszli cichutko z norki, stanęli niedaleko sosny i Lili zamrugała, jakby dawała komuś tajemne znaki. Natychmiast pojawiła się piękna, różowa chmurka. Wskoczyli na nią, a ona zabrała ich do miasteczka, gdzie spał Nikodem, Maja, Natasza, Tyberiusz, Wiktoria i Amelia. Trafili akurat na moment, gdy gwiazdkom otwierały się kieszonki, wtedy gwiazdki nabierały złoty pył na rączki i rozdmuchiwały go, żeby spadł na podusie dzieciaków.
- Zobacz, jak te dzieci słodko śpią. Na pewno mają kolorowe sny. – uspokajała zajączka Lili. – Jeśli jeszcze się martwisz, zajrzymy do kolejnych okien. Wiem, że smacznie już śpi Michasia, Arek i Pawełek.
            Gwiazdka Lili i zajączek Susu podpływali od okna do okna i sprawdzali, czy dzieci już śpią. Zajączek był tak przejęty, że nawet poprawił kołderkę Oksance i Maksiowi, pocałował w czółko Wiktorię i Dawida, a Milenie i Remikowi zaśpiewał do ucha cichą kołysankę. Gwiazdka Lili przyglądała się zajączkowi i uśmiechała się coraz szerzej i szerzej. Podpłynęli też do okna Julii, ale cichutko się wycofali, bo jej mama jeszcze tuliła ją do snu. Zajączek zapytał Lili, czy i on mógłby rozsypać trochę złotego pyłu na poduszki dzieci.
- Dobrze. – zgodziła się gwiazdka. – Przygotuj się, przed nami domek Franka, Xinbo i Poli.
Zajączkowi bardzo dobrze szło rozsypywanie pyłu, niechcący tylko nasypał go Poli
i Wiktorii na noski, aż dziewczynki kichnęły. Zajrzał jeszcze do Karoliny, Łukasza i Kuby, żeby im życzyć dobrych snów. A przed domkiem Kewina znaleźli z gwiazdką małego kotka, więc odprowadzili go do mamy.
- Pora na nas. – rzekła gwiazdka. – Musimy wracać.
- Jeszcze jeden domek – poprosił Susu. – To takie miłe patrzeć, jak dzieci ładnie śpią. Oczka mają zamknięte, oddychają spokojnie, niektóre nawet uśmiechają się przez sen.
- Niech będzie, w tym domku mieszka dziewczynka o imieniu Dilara.
- Mam nadzieję, że będzie spała do samiutkiego ranka. Ja też chyba jestem już śpiący. Dziękuję Ci gwiazdko za tę podróż.
- Dobrze to słyszeć. Zapraszam Cię do Twojego łóżeczka.
            Zajączek przymknął oczy na chwilkę, a gdy je otworzył leżał już w swoim pokoiku na miękkiej podusi, okryty kołderką w marchewki. Gwiazdki nigdzie nie było widać. Chyba, że… Spojrzał w górę przez małą dziurkę w norce i mógłby przysiąc, że widział, jak mała gwiazdka mrugnęła do niego. Zasnął wreszcie. Przez cały następny dzień był w doskonałym humorze, a gdy mama albo tata zapytali, czemu jest taki zadowolony, odpowiadał tylko:
- Zobaczycie wieczorem, zobaczycie wieczorem. – i mrugał, patrząc w niebo.
Jak myślicie, co zajączek Susu zrobił wieczorem?






                                                                                          

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz